Cześć wam!
Jeśli nie chcecie czytać o mojej wielkiej porażce to proszę, kliknijcie iksika w prawym górnym rogu, bo dzisiaj nie będzie kolorowo :(
Przyszedł KRYZYS, wielki, wielgachny. Zawaliłam totalnie ostatni tydzień. A tak dobrze mi szło. Cały miesiąc jakoś dawałam radę i ta waga spadała. W tym tygodniu? Miałam wielkie szczęscie, że nie przytyłam, bo chyba bym się zapłakała.
Jeśli jesteście ciekawi więc ile udało mi się schudnąć to odsyłam was do Tygodnia 4.
Czym objawia się mój KRYZYS?
Chcę jeść. Wszystko. Głównie te niezdrowe i tłuste rzeczy. Ostre, indyjskie potrawy, pizzę, chrupki, słodycze. Bez żadnego umiaru. Po prostu do oporu. Mam dość liczenia kalorii, małych porcji itd. I jest mi wstyd gdy to piszę, ale chcę być z wami szczera, takie było założenie Odchudzonego Czwartku. Oczywiście, w tej chwili odczuwam bardzo dotkliwie swoją głupotę, bo zawaliłam CAŁY tydzień, w którym potencjalnie mogłam schudnąć kolejny kilogram.
Jak mam zamiar temu zaradzić?
Ściągnęłam aplikację Before I eat, która pomaga osobom wytrzymać w diecie, szczególnie tym którzy mają BED (Binge Eating Disorder - ten syndrom o którym kiedyś pisałam, kompulsywne objadanie się)
Wciąż liczyć kalorie aby zobaczyć ile ich dziennie pożeram i jak bardzo niezdrowo jest tak jeść.
Mam zamiar nie kupować zadnych większych ilości jedzenie i prosić siostrę by za każdym razem wybijała mi z głowy zamawianie żarcia na wynos.
Nie mogę się poddawać, w końcu chyba we wszystkich dziedzinach życia mamy kryzysy, prawda? W końcu jesteśmy ludźmi, nikt nie jest idealny. Wierzę, że uda mi się wrócić na dobrą drogę, że te wszystkie jedzeniowe myśli mnie opuszczą i znowu uda mi się jeść zdrowsze i mniejsze porcję.
Chciałabym wam napisać ile wążę, ale strasznie się wstydzę więc może jeszcze nie teraz. Mój pierwszy, mały cel powinnam osiągnąć za jakieś 7kg więc wtedy się przyznam do wagi. Ciekawe czy mi się to uda.
Proszę, nie przestańcie we mnie wierzyć, bo gdyby nie wy, te notki, ten blog, pewnie poddałabym się po raz kolejny,. Teraz nazywam to kryzysem i wiem, że on minie i że znowu będę mogła się wam chwalić, chudnać i może kogoś inspirować zmianiami, które we mnie nastąpią.
Do zobaczenia za tydzień! Obiecuję wam, że zrobię wszystko co w mojej mocy aby móc przyjść do was z pozytywnymi rezultatmi.
Na razie się żegnam z małym grymasem smutku na ustach, ale jestem pełna nadziei.
Buziaki :*
I może na koniec parę moich własnych inspiracji :)
Dasz radę kochana! Ja w ciebie wierzę, trzymaj sie;*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :*
Usuńrównież trzymam kciuki, dasz radę :*
UsuńTrzymam kciuki za pokonanie kryzysu :)
OdpowiedzUsuńOby się udało! :*
Usuńkażdy miewa lepsze i gorsze dni - ważne, żeby nie tracić z oczu wyznaczonego sobie celu :)
OdpowiedzUsuńOj wiem jaki jest mój cel, niestety czasami żarcie mi go przysłania :P
UsuńKażdemu zdarza się kryzys na diecie to jest prawda. Jednym szybciej drugim później. Ale najważniejsze to sie nie poddać. Osiagnelas juz tyle dobrego ze nie warto tego marnowac. Mocno trzymam kciuki żebyś osiągnęła swój cel bo wiem że się uda. Bo i mnie zmotywowalas do wzięcia się za siebie :-).
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja się nie poddaję! Nie mogę! Uznałam, że to kryzys który na pewno uda mi się pokonać :) I bedę Cię motywować dalej! :D :*
UsuńOj Kochana :* Nie martw się!! Każdemu się może coś takiego zdarzyć, jesteśmy tylko ludźmi ;)
OdpowiedzUsuńGłowa do góry i zamiast się smutać trzeba się wziaść w garść ;) Dasz radę!!
Skoro nie przytyłaś to przecież nic się takiego nie stało ;) Nie zadręczaj się tym "skokiem w bok" szkoda nerwów, które Ci w niczym nie pomogą a tylko mogą zaszkodzić.
Ja staram się przejść na dietę ale idzie mi mega opornie...szczególnie, że jak ograniczam jedzonko, jem same zdrowe rzeczy to moja waga i tak ani drgnie :/ wkurza mnie to! nie ważne czy objadam się chipsami ( to moja miłość :D), popcornem, wcinam kanapeczki, smażone rzeczy itd., czy jem same warzywka, chude mięso, gotowane dania to moja waga i tak kompletnie się nie zmienia...
Także nie jesteś sama w tym wszystkim ;) inne dziewczyny mają podobne problemy ;)
Buziaczki:* Trzymam za Ciebie mocno kciukole!!!
A ćwiczysz coś? U mnie właśnie jest tak, że jak zaczynam jeść zdrowo to waga leci jak szalona, a jak sobie tylko pozwolę pojeść bez ćwiczeń to 3 dni mogę utyć nawet 2kg. Bardzo ciężko u mnie z tym dlatego siłownia to obowiązkowy punkt mojego odchudzania, niestety.
UsuńJa także kocham chipsy, Pringelsy szczególnie, ale wyobraż sobie, że jak teraz usiadłam i starałam sobie przypomnieć kiedy ostatni raz jadłam to.., nie pamiętam. To chyba dobry znak :)
staram się... chodzę raz w tygodniu na aqua-aerobik i raz na gimnastykę, domyślam się, że to za mało, ale znalezienie czasu na wyjście na siłownię graniczy z cudem, a w domu mam takiego lenia, że szok... Brak mi motywacji do tego by ćwiczyć samej :(
UsuńMoją miłością są Lays'y paprykowe :D ja niestety pamiętam kiedy ostatnio jadłam chipsy :P ale cieszę się, że Ty nie ;) bo to faktycznei bardzo dobrze swiadczy!!! ;)
ja ograniczam też piątkowe piweczka ze znajomymi :P bo to też jest zło :P
Co do chipsów to one sa mega dla mnie uzależniające, im wiecej ich jem tym częściej mam na nie ochotę, a jak zrobię odwyk to już nie mam na nie aż tak wielkich zachcianek :P
Ah, znam to, kryzys w trakcie odchudzania.
OdpowiedzUsuńChyba każdy to zna :(
UsuńJestem szczuplutka... ale przez te zdjęcia chyba zacznę ćwiczyć! :)
OdpowiedzUsuńHahaha :) Moja kuzynka to taka drobinka, dosłownie, niziutka malutka itd. Tzn. była, jak zaczęła ćwiczyć to teraz ma takie ciało, że ja sama aż jestem w szoku. Fajna, uniesiona pupa, wąska talia, mięśnie brzucha, no rewelka :)
UsuńJesteś kobietą, napewno większe kryzysy pokonywałaś!!! ;) Trzymamy kciuki!!!:):)
OdpowiedzUsuńTo prawda! :) Dzięki za te słowa! Macie totalną rację.. ;) Byłam w gorszych sytuacjach i jakoś dałam radę.
UsuńOj :( No tak czasem się zdarza :( Obserwuję i będę wpadać do Ciebie! :*
OdpowiedzUsuńJa do Ciebie też :) :*
UsuńKochana nie martw się :* Każdy ma jakieś kryzysy i tak jak napisałaś one w końcu miną i znowu będzie dobrze :) Trzymam za Ciebie kciuki. Wiem, że chudnięcie to nie łatwa sprawa i trzeba się wielu rzeczy wyrzekać, dlatego już Cię za to podziwiam, bo ja bym pewnie nie dała rady :)
OdpowiedzUsuńBaaardzo trudna sprawa jak dla mnie, ale wierzę, że dam radę! :) :* Dziękuję :)
UsuńNie ma za co :) Dasz radę :* :)
UsuńNajważniejsze jest to, że szybko to chciałaś zauważyć, to tylko jeden tydzień dalej do celu, a nie np. kolejne pół roku! Głowa do góry :* I mówię Ci - nie wydzielaj sobie porcji malutkich jak garstka, nie zakładaj sobie ograniczeń od razu z kosmosu, bo właśnie diety wykluczające prowadzą potem do takich napadów objadania się. Wiem sama po sobie - jak postanowiłam sobie obciąć chleb i makaron, to po diecie tak się na nie rzuciłam jakbym była nienormalna i moment było jojo. Teraz idzie mi powoli pół kg, kilogram na tydzień, ale nie zrezygnowałam z niczego w 100%, jeżeli mam ochotę na batona jem batona, ale powiedzmy tylko w niedzielę, resztę dni trzymam się bez słodyczy. Trzymam kciuki, Monia!
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nie chcę się poddawać dlatego wierzę, że to kryzys, który uda mi się pokonać. Nie chcę sobie niczego odmawiać, ale muszę znaleźć jakiś sposób aby te niezdrowe rzeczy ograniczać. Dziękuję za cenne rady :*
Usuńdasz radę, widzę że motywacja jest:))
OdpowiedzUsuńNie poddawaj się! :* Dążenie do wymarzonej figury jest trochę jak wchodzenie po schodach, to że się potkniesz i spadniesz o jeden stopień nie znaczy, że musisz zaczynać od początku ;) Każdemu zdażają się takie kryzysowe momenty, ważne że je zauważyłaś i próbujesz temu zaradzić :)
OdpowiedzUsuńSuper to porównanie, bedę o nim pamiętać, dziękuję :*
UsuńKochana, głowa do góry, nie od razu Rzym zbudowano! :*
OdpowiedzUsuńObserwuję. Buziaki, Michalina.
Jestem pewna, że dasz radę. Każdemu zdarzają się kryzysy w różnych aspektach, ale trzeba je pokonać i dążyć do celu! ;)
OdpowiedzUsuńtrzymam dalej kciuki:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki nie poddawaj się. Niestety teraz coraz trudniej będzie zrzucać kolejne kg.
OdpowiedzUsuńSłyszałam kiedyś, że bycie na ciągłej diecie jest mało skuteczne. Lepiej 2 tyg liczyć kalorie, kolejne 2 tyg podnieść dozwoloną liczbę kalorii i tak na zmianę. Ponoć, gdy jest się na ciągłej diecie, organizm włącza tryb oszczędnościowy i nie chce chudnąć, bo boi się dalszej głodówki.
Może i masz rację, bo w sumie co jakiś czas mam tylko ochote na takie obżarstwo, później to mija...
UsuńU mnie ostatnio znów pojawia sie kryzys słodyczowy, mimo że nawyki zmieniłaam juz 3 lata temu
OdpowiedzUsuńJa wierzę bardzo! Dasz radę :) Przyznam, że ja od miesiąca mam jakiś zdwojony apetyt i zjadłabym wszystko ciągle... Od kilku lat miałam taką samą wagę, w zasadzie spoko, a teraz kilka kg przybyło ehh... No ale też mam nadzieję, że chociaż wrócę do wagi sprzed wakacji, musi się udać !:)
OdpowiedzUsuńUda Ci się, bo skoro kilka lat trzymałaś wagę to i teraz tak bedzie :*
UsuńTe inspiracje zawsze mnie delikatnie podbudowują. Też mam kryzys...
OdpowiedzUsuńNie martw się, każdemu zdarza się chwila słabości :) Jeśli ma Ciebie to pocieszyć - chciałam schudnąć, udało mi się jeden dzień tylko biegać, na następny stwierdziłam że to nie ma sensu :D
OdpowiedzUsuńHahaha, ja nie mogę biegać przez moje chore stopy więc nawet się za to nie biorę. Raz poskakałam na skakance i 2 tyg nie mogłam ustać na nogach.
UsuńW takim razie wracaj do zdrowia jak najszybciej :)
UsuńPolecam błonnika z ananasem lub jabłkiem na apetyt. U mnie w takich sytuacjach jest niezastąpiony :)
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki :)
Ooo chętnie spróbuję, brzmi smacznie :)
UsuńNie załamuj się i działaj dalej ! Ja w Ciebie wierzę i wiem że osiągniesz swój założony cel :***
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że jest taka aplikacja! :O Ja też czasem mam napady żarłoka. Życzę Ci powodzenia :)
OdpowiedzUsuńhttp://whatisinthehat.blogspot.com/
Jest, polecam, na prawdę świetna :)
Usuńwierzę w Ciebie Moniś! Na pewno osiągniesz swój wymarzony cel! Kryzys się czasem zdarza, ale najważniejsze żeby go pokonać !
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie! Dasz radę !!
OdpowiedzUsuńNie zalamuj się, trzymam kciuki!:)
OdpowiedzUsuńKryzysy zawsze się zdarzają, ważne zeby z nich wyjść. A Tobie wierzę, że się uda :D Trzymam kciuki za wymarzoną wagę.
OdpowiedzUsuńdasz radę! jedna porażka nie powinna skreślać tego do czego dążysz ;)
OdpowiedzUsuńOj Kochana wiem przez co przechodzisz i Cię rozumiem... nie załamuj się nam tylko, to najgorsze co by mogło być... nie odbieraj tego jako porażki, że zawaliłaś tydzień, tydzień to nic, pozwól sobie na jakieś odstępstwo, ja myślę, że jeżeli masz aż taką ochotę zjeść coś "dobrego",poiwnnaś zjeść a nie się katować, ja tak miałam... a później powracałam do zdrowego odżywiania, zresztą pozwalałam sobie na słodycze i makarony bez których nie mogłam się obejść ;) kupowałam pełnoziarniste i jakoś było do przodu.
OdpowiedzUsuńKryzysy spotykają każdego, ale ten na pewno minie :)) oby szybciutko.
trzyymaj sie :*
No i zjadłam, i w sumie dalej bym jadła, ale dzisiaj sie powstrzymuję i sądzę, że musi być tylko lepiej. Zaplanowałam sobie kiedy mogę zjeść to co lubię więc będę oczekiwać i odliczać dni :D np. we wtorek gdy pójdziemy z chłopakiem do kina kupię sobie popcorn :)
Usuńi super że tak zrobiłaś :) nie ma co się męczyć, ten tydzień może słabszy, ale na pewno w kolejne Ci się uda.
Usuńa co do zaplanowania kiedy możesz coś zjeść to też świetna sprawa :)) robiłam podobnie i wszystko szło do przodu :) więc i Tobie się uda i trzymam kciuki :)
też teraz powróciłam do liczenia kcal i powoli znowu widzę efekty, korzystam z aplikacji "Fatsecret", też jest całkiem fajna i jest mnóstwo produktów.
trzymam kciuki, żeby jak najmniej było tych kryzysów :)
OdpowiedzUsuńJa tez miałam mały kryzys, u mnie znowu czekolada jest problemem. Nie wiem co ci doradzić? Moje podejście do zdrowego odżywiania zmieniło się bardzo, na to trzeba czasu, nie da się z dnia na dzień ale wierzę ze Ty wytrwasz, kryzysy zdarzają sie kazdemu.
OdpowiedzUsuńJa czekoladę jakoś tam zignoruję, ale nie mogę się opanować jeśli chodzi o rzeczy typu zarcie na wynos :(
UsuńPowodzenia, trzymam za Ciebie kciuki :* Ja też planuję przejść na dietę, ale u mnie od planów do czynów jeszcze daleka droga :/
OdpowiedzUsuńDziałaj kochana, bo później będziesz płakać tak jak ja :p
UsuńDasz radę ;) 3-mam kciuki i z niecierpliwością czekam na kolejny odchudzony czwartek :] Powodzenia ;*
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki! na pewno Ci się uda. Czasami będzie gorzej, ale musisz być silna :) a liczenie kalorii chyba zostanie i już na całe życie. przynajmniej mi tak zostało, mimo że już się nie odchudzam i pozwalam sobie na obżarstwo to i tak liczę kalorie z przyzwyczajenia :)
OdpowiedzUsuńbuziaki
http://neffii.blogspot.com/
ja odruchowo sprawdzam każdy produkt ile ma kalorii, tłuszczu, cukru itd, masakra :P
UsuńKryzys wpisany jest w proces odchudzania, to dobra lekcja i warto z niej wyciągnąć wnioski! Trzymam kciuki i mam nadzieję, że w następną środę będzie zdecydowanie bardziej optymistycznie :)
OdpowiedzUsuńCzwartek kochana :) Sądz.ę, że wnioski wyciągnełam i będzie już tylko lepiej :)
UsuńWierzę, że po kryzysie przyjdzie sukces. Na pewno tak będzie, bo to właśnie dzięki Tobie zdecydowałam się w końcu wziąć za siebie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za takie słowa :) CIeszę się, że udalo mi się kogoś zmotywować, w następny czwartek wracam z super efektami :*
UsuńKażdemu zdarza się taki kryzys, bo ileż można sobie wszystkiego odmawiać :) I tak dajesz rade dziewczyno, będzie dobrze, wierzę w Ciebie :*
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki ! Nie poddawaj się ;)
OdpowiedzUsuńja w Ciebie wierzę, też na początku nie przyznałam się do tego ile ważyłam, nawet moje najbliższe otoczenie tego nie wiedziało. Dziś wiedzą wszyscy. Przytyć jest łatwo, trudniej schudnąć. Bądź dumna z tego co udało Ci się już zrzucić.
OdpowiedzUsuńJestem dumna, ale zawsze myślę, że może być szybciej, lepiej itd. Na pewno sama wiesz jak to jest :)
Usuńja sie tak zabiera za siebie i nie moge zaczac
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam, no ale nie można wszystkiego odwlekać :)
UsuńKryzysy zdarzają się zawsze, nie tylko podczas odchudzania. Ale dasz sobie z tym radę, po to ten kryzys jest, aby człowiek był silniejszy. Powodzenia :*
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się jednym małym kryzysem i tak jesteś dzielna :D Cały czas trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńCzym trudniej, tym satysfakcja większa. Trzymaj się :)
OdpowiedzUsuńkochana nie poddawaj się! myślę, że kryzys czasem jest nam potrzebny, bo to wlasnie on utwierdza nas w przekonaniu, ze do czegos dążymy i że nie mozemy się poddać. Dzięki niemu tak naprawdę wyraźniej widzimy cel i wydaje mi się że jak ten kryzys już mija, to jesteśmy bardziej zmotywowani i moze nawet zdeterminowani żeby osiągnąć to, co zamierzyliśmy sobie :)
OdpowiedzUsuńDlatego więcej wiary w siebie i dąż do celu wytrwale :) Odchudzanie wcale nie musi być trudne i ciężkie, trzeba nauczyć się traktować to nie jako katorgę, ale jak nowy, lepszy styl życia i przyjemność. Bo chyba milo jest ogladać ubywające kilogramy :) wierze w Ciebie i trzymam kciuki ! :*
Dziękuję Ci bardzo :) Takie słowa na prawdę dodają mi siły! :*
UsuńKryzys się zażegna a Ty pierś do przodu tyłek do tyłu i sru na siłkę! ;)
OdpowiedzUsuńHahaha byłam dzisiaj :) 520kcal spalone :)
UsuńNie przejmuj się, kryzysy tego typu są i będą :) Przynajmniej tak jest u mnie . Ja uwielbiam słodkie jak i niezdrowe jedzenie, i nie jestem w stanie z tego zrezygnować. Po prostu ograniczyłam ilość spożywania tego typu produktów plus więcej biegam itd :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie muszę sobie ułozyć jakiś solidny plan kieyd mogę zjeść coś niezdrowego, sądzę, że bedzie mi łatwiej :P
UsuńNajlepszym zdarzają się kryzysy, wiec główka do góry i wszystko minie i będzie znów dobrze!
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta aplikacja., Ściągnę ją na androida?
Ja mam ją na Samsungu więc chyba tak :)
UsuńJa też się odchudzam i teraz mam kryzys życia, rozleniwiłam się na wyjeździe, nie trzymałam diety (schudłam na tym trzy kg swoją drogą, aż dziwne) i teraz nie mogę wrócić do odpowiedniego trybu. Chcę jeść, mogłabym zjeść wszystko, tylko resztki dobrej woli mnie trzymają przy niezjedzeniu całego jedzenia, które jest w domu :(
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja mam tak samo, tak ciężko nie jeść, że masakra :(
UsuńMonnie wierzę całym swoim maluczkim sercem i wiem, że dasz radę... też wierzę sobie przy okazji;)
OdpowiedzUsuńJesteś tylko człowiekiem i nie sposób uniknąć błędów - nosz ludzkie... Jeśli mogę cokolwiek doradzić, staraj się zmieni c nieco myślenie oo diecie - mam na myśli byś nie traktowało jej przejściowo, a jako zmianę, ale na zawsze, czyli taką dietę życia - przy okazji polecam Ci lekturę Mai Błaszczyszyn właśnie o tytule Dieta życia...
Oczywiście kiedy musimy zrzucić dużo nadwagi, należy zintensyfikować poczynania i zminimalizować grzeszki, jednak warto pewne nawyki wprowadzić na stałe w życie po prostu... tak jest łatwiej, co wiem z doświadczenia...
Sama borykam się z nadwagą i trudno mi właśnie ostatnio powrócić do tej intensyfikacji...
Poza tym jestem z Ciebie BARDZO DUMNA bo sama mobilizacja, działanie i efekty, które już osiągnęłaś zasługują na aplauz BRAWO i do boju Monnie - wiem, że damy radę! Zresztą już teraz jesteś taka śliczna, aż się boję co będzie za kilka kilo mniej :P
Właśnie wiem Patrycja, jak pisałam pierwszą notkę to od razu uznałam, że nie chcę diety jako takiej wiesz, ścisły plan itd. Chcę jeść to co lubię, ale mniej i zdrowiej. Diety nie są dla mnie, bo tak piszesz gdy się skończy to przeraża mnie myśl co będzie dalej. Mam nadzieję, że uda mi się jakoś to wszystko ogarnąć, a książka o której piszesz powędruję zaraz na mój tablet :)
UsuńSliczna taaaaak, szkoda, że mnie nie widzialas dzisiaj, pryszczata spocona z przetłuszczonymi włosami po siłowni ;d
nie wiem czy odpowiadam Tobie, ale taki mam zamiar bynajmniej hehe
UsuńKsiążkę polecam, przemawia i właśnie uczy tej stałości, a nie takiej diety na chwilę, po której mamy efekt jojo... My, które mamy tendencje do objadania, ale też i tycia powinnyśmy mieć taki kierunkowskaz, bo dla nas to właściwie walka na całe życie, dlatego lepiej zamienić walkę w sposób życia, choć to też nie łatwe... Dlatego powoli, małymi kroczkami, drobne zmiany do utrwalenia itd.. ja mam już coś tam zakodowane, jednak czasem łamię zasady i do dość świadomie:(... zobaczymy
Miłej lektury:)
No właśnie ja po ostanim odchudzania miałam efekt jojo. Schudłam 12kg, wróciło mi 15kg, nie chcę znowu przez to przechodzić. Sądzę, że niedługoo uda mi się znaleźć jakiś balans, jak już dobiję to konkretnej wagi, taki pierwszy cel, którego nigdy nie osiągnęłam. Dzieli mnie od niego 8kg, ciekawe czy się uda :)
UsuńJa wczoraj byłam w pubie, obżarłam się skrzydełek, frytek, gofrów i opiłam koktajli, z 3tys kalorii jak nic.
ej niee, bez załamywania się! po za tym nie musisz sobie kategorycznie odmówić czegoś dobrego, czy to słodkie czy to tłuste. jedno ciastko? pewnie! jedna frytka? nie zaszkodzi :) nie poddawaj się!
OdpowiedzUsuńwiem wiem, ale ja wtedy zjem cały talerz frytek :D muszę sobie zaplanować wszystko i jakoś to bedzie :)
Usuńtak to już jest, że czasami wszystko *** trafia :(
OdpowiedzUsuńu mnie w tym tygodniu też kolorowo nie było (nawet poszłam na pizze chociaż robię to może dwa razy do roku) ;(
mam nadzieję, że przyszły tydzień będzie dla nas obu lepszy :*
No ja byłam także w restauracjach, w kinie obżarłam się popcornem, nie było dobrze :(
UsuńMonnie, masz rację, każdy ma swoje kryzysy, Ty miałaś w tym tygodniu swój, zdarza się. Ale jutro obudzisz się z nową siłą do walki i wygrasz! W przyszły czwartek będziemy czytać o wielkim sukcesie :) Dasz radę, bo kto, jak nie Ty?! Trzymam kciuki :*
OdpowiedzUsuńJuż dzisiaj poszło mi świetnie! Oby tak dalej :)))) :*
UsuńNikt nie jest idealny Kochana, wszyscy mamy kryzysy i najciezej nam walczyc z wlasnymi nawykami. Bedzie dobrze, nie poddawaj sie i walcz dalej dzielnie narazie do tego pierwszego celu! Zobaczy tylko ile masz wsparcia, ale pamietaj, ze wszystko co robisz, robisz wylacznie dla siebie :)! 3maj sie mocno, ja nadal mocno Ci kibicuje :***
OdpowiedzUsuńMasz rację co do tych nawyków, łatwo je nabyć, a tak trudno się ich pozbyć :/ Ale dam radę :*
UsuńBędzie dobrze, no i dasz radę, bo jak nie Ty to kto? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Najważniejsze to się nie poddać, dasz radę - wierzę w to :*.
OdpowiedzUsuńWiem jak to jest! Nie mniej i tak masz bardzo silna wole, wiec sie nie zamartwiaj! Glowa do gory.
OdpowiedzUsuńTe aplikacje na fona cos daja?
Tak, szczególnie My Fitness Pal do liczenia kalorii :)
UsuńJestem tu pierwszy raz, ja też zmagam się z dietą, jestem na dukanie:) i tez czasem mam chwile słabości, to.normalne
OdpowiedzUsuńCo powiesz na wspólną obserwację? :)
Dukan sprawiał, że było mi strasznie słabo i wiecznie chodziłam głodna :P
UsuńTrzymam kciuki i życzę motywacji! :-)
OdpowiedzUsuńTo, że zawaliłaś tydzień, nie oznacza, że następny tydzień nie będzie lepszy :) na pewno dasz radę :)
OdpowiedzUsuńU mnie też nie jest kolorowo, przez ostatni tydzień nie miałam nawet chwili na ćwiczenia :((
Ja niedługo wracam na uczelnię, wtedy dopiero będzie hardkor :D
UsuńKochana! nie przejmuj się! Każdy miewa wzloty i upadki, a ten słaby tydzień to nie koniec świata. Miałaś słabość, teraz się odkujesz, zresztą tak samo jak i ja, bo ten tydzień totalnie uwaliłam przez okres ;/
OdpowiedzUsuńJa w Ciebie wierzę! W sumie to nie tylko ja, bo cała reszta dziewczyn także ;* Wszystkie Cię wspieramy więc nosek do góry i działaj dalej :) ;*
Dziękuję bardzo :) Ja w Ciebie także :*
UsuńKochana każdemu zdarza się kryzys! Ważne aby się nie poddawać! Na początku jest najtrudniej. Jeśli o mnie chodzi to na początku ograniczyłam cukier. Postanowiłam, że nie będę kupować słodkości aby nie leżały w domu i mnie nie kusiły. Jak zdarzyło mi się coś kupić to zjadłam kawałek i błagałam mojego chłopaka by to zjadł do końca bym nie pokusiła się o więcej :D To dużo pomogło. Gdy nie masz czegoś pod ręką to nie sięgasz po to. Zamiast słodyczy zaczęłam kupować daktyle suszone. Są słodziutkie a zdrowsze od słodyczy. Ograniczyłam słodzenie napojów do połowy łyżeczki a teraz nie słodze w ogóle. Gdy teraz mam ochotę na coś słodkiego jem łyżkę miodu. Zaczęłam zmuszać się do picia dużej ilości wody. Później wprowadziłam większą ilość warzyw i owoców. Na początku nie było łatwo. Ale małymi kroczkami osiągniesz cel! Nie porzucaj wszystkiego na raz. Powodzenia! Zobaczysz, że Ci się uda!!! Głowa do góry i walcz dalej!
OdpowiedzUsuńWiesz, że ja też tak robię!!!! Jak np, kupię czekoladę to zjem 4 kostki i zaczynam mieć wyrzuty sumienia to wciskam chłopakowi żeby zjadł, a raz jak zamówiłam pizzę to wystawiłam ją przed blok i jakiś bezdomny pan sobie zjadł :P wody piję dużo ostatnio, jakieś 3l dziennie nawet a jeszcze do niedawna piłam 0 :)
Usuńnie martw się ;) zobaczysz że zaraz będzie lepiej ;)
OdpowiedzUsuńOj,Ty nawet sobie nie wyobrażasz ile ja razy podchodziłam do diet i ile kryzysów przeszłam.. Tylko u mnie to jakieś dziwne było,bo efektów nie było widać,i ja sie tym załamywałam.. Próbowałam znaleźć przyczynę i to chyba dlatego,że ja na co dzień nie jem fast foodów,słodyczy,chipsów.. W sumie dość zdrowo się odżywiam,więc gdy zaczynałam dietę,to odżywianie nie wiele się różniło..
OdpowiedzUsuńTeraz choć bym chciała to po prostu nie mogę,do wiosny ;)
Ale muszę dziś kupić baterię do wagi,bo nawet nie wiem ile ważę..
A Ty kochana nie poddawaj się, szkoda tych kg które już straciłaś i efektów, Zawsze najważniejsze,aby podnieść się,otrzepać i iść dalej z podniesioną głową,masą nowych pomysłów i mega pawerem :)
Teraz to zobaczysz jak już z górki będzie :)
Pozdrawiam i życzę powodzenia!!! :*
Jeju, gdybym ja zdrowo jadła to bym była szczupła na pewno, ja od obżarstwa tak tyje :( Ciekawe czemu nie możesz schudnąć? Dziwne? :(
UsuńMam strasznie wolną przemianę materii,w sumie bez wspomagaczy ani rusz-może to też dlatego.Do tego mało snu,bo ruchu,przy prawie 2 letnim dziecku mam aż nadto :)
UsuńW między czasie okazało się,że mam kamienie w woreczku żółciowym-prawdopodobnie nagromadziły się przez tą przemianę materii,już jestem po operacji,ale nadal wielu produktów jeść nie mogę.. Nawet nie wiesz jak bardzo marzy mi się np bułka z ciemnego pieczywa,z sałatą, wędliną,na to pomidor... ;(
Też niedługo biorę się za prawdziwą dietę! Trzymam kciuki by kryzys u Ciebie minął i dalsze odchudzanie szło pomyślnie, dasz radę :)
OdpowiedzUsuńCytując klasyka - Co by zrobił Jezus na Twoim miejscu ;) A mówiąc poważniej, to uważam, że każdemu mogą przytrafić sie chwile słabości. Ciężko jest czasami odmówic sobie czegoś dobrego, zwłaszcza jak dawno się tego nie próbowało :)
OdpowiedzUsuńja w Ciebie wierzę i jestem na tej drodze razem z Tobą ! obie damy radę ! <3
OdpowiedzUsuńJeśli tylko Ty tego chcesz w 100% to zobaczysz, że Ci się uda :) A słabości? Każdy je ma, więc nie obwiniaj się aż tak bardzo, bo tylko będąc w takim stanie - jeszcze bardziej będzie Ci się chciało zagryźć smutki :)
OdpowiedzUsuńMasz racje, często jem ze smutku, z nerwów itd. Dlatego puszczę ten poprzedni tydzień w zapomnienie i walczę dalej:)
UsuńOj trzymaj się mocno, Moniś!:* Ja też mam ostatnio kryzys kompletny, bo w poniedziałek będę miała usuwanego włókniaka i założą mi szwy, więc do końca miesiąca (min.) mogę zapomnieć o jakiejkolwiek aktywności fizycznej - akurat gdy się zdyscyplinowałam:( I jeszcze mój głupi organizm ciągle jeść woła. A że okres niedaleko to woła głównie o chipsy, czekolady i inne złe:(
OdpowiedzUsuńOjej biedna Ty, oby wszystko dobrze poszło :*
UsuńJeszcze będziesz mieć kaloryfer na brzuchu, tak jak i ja :) W razie czego pisz do mnie śmiało :D Walcz, bądź moją motywacją :* Mam nadzieję, że te 200 brzuszków zrobiłaś! Trzymaj się i nie poddawaj się nigdy!
OdpowiedzUsuńTe Twoje 200 brzuszków spowodowało ból kręgosłupa, teraz masuj :P
Usuńja myślę, że po prostu narzuciłaś sobie zbyt duży rygor, Monnie :) powinnaś od czasu do czasu jeść coś, na co masz ochotę i nie musi to być nic zdrowego :) wtedy łatwiej będzie Ci wytrwać :) ja tak miałam, i kiedy czasem zjadłam troszkę więcej czekolady czy kotleta w panierce nie robiłam z tego wielkiej afery i nie mówiłam sobie ' dobra już to zjadłam więc zawalone, mogę żreć dalej' tylko traktowałam to jako normalny posiłek, a później troszkę więcej ćwiczyłam czy zjadłam mniej na kolację czy inny posiłek :) takie nastawienie jest o wiele lepsze, trzymam kciuki za Ciebie, naprawdę! sama wiem jakie to trudne, niestety.... :*
OdpowiedzUsuńAle ja się rzucam wtedy na jedzenie i niestety nie umiem przestać :( Dlatego chciałabym sobie zaplanować dni kiedy zjem takie oszukańcze posiłki. Np. wtorek na pewno, bo idziemy z chłopakiem do kina :P
Usuńtrzymam za ciebie kciuki;)
OdpowiedzUsuń