Cześć wam :)
Przejdę szybko do sedna i powiem wam, ze trochę zwlekałam z tą recenzją, bo nie byłam pewna co do tego kosmetyku, ale Milena mi podpowiedziała jak mogłabym go użyć no i było ok :)
SKINFOOD - BLACK SUGAR MASK
(Maska z czarnego cukru)
Opis producenta
Maska, która zawiera pełny minerałów brazylijski czarny cukier, który sprawia, że skóra staje się zdrowa i pełna blasku.
Sposób użycia: po oczyszczeniu twarzy wmasować w skórę omijając oczy i usta. Aby zminimalizować podrażnienia dodać wody bądź toniku podczas masażu. Pozostawić na 15min i zmyć wodą.
Skład
Sucrose, Peg-7 Glyceryl Cocoate, Glycerin, Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Lanolin, Caprylic/Capric Triglyceride, Cetyl Ethylhexanoate, Stearalkonium Hectorite, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Limnanthes Alba (Meadowfoam) Seed Oil, Sorbitan Laurate, Butylparaben, BHT, Caramel, Parfum
Cena: ok. 6 funtów czyli 30zł
Moja recenzja
Opakowanie - baaardzo mi się podoba! sama nie wiem czemu, ale ogólnie szata graficzna i sam pomysł według mnie bardzo dobry i produkt można wygrzebać aż do dna! :)
Zapach - urzekający :) taki słodkawy, trochę cytrusowy, mi się podoba;
Konsystencja - DZIWNA! jakby normalny taki brązowy cukier zatopiony w jakimś gęstym oleju; na początku nie wiedziałam jak się mam do tego zabrać, ale teraz już się przyzwyczaiłam;
Działanie - uwielbiam azjatyckie kosmetyki! moja skóra na prawdę dobrze je znosi i moja kolekcja niedługo znacznie się powiększy, ale sami zobaczycie niebawem :)
Na początku nie wiedziałam jak mam tej maski używać i nakładałam ją na suchą twarz na 15 minut, a później zmywałam. Niestety. Wypryski. Pojawiły się. Wielka szkoda... Nie za wiele, nie było źle, ale wciąż zauważyłam nowe. Dodam tylko, że mam cere skłonną do wyprysków więc w sumie nie wiem czemu sięgnęłam po maskę niedopasowaną do swoich potrzeb, ale już za późno :P
Milena dała mi radę aby używać tego jako scrubu i zostawiać do 10min na buzi. Tak też robiłam iii... rewelka wam powiem :D Twarz gładka jak u niemowlaczka, mniejsze wągry zniknęły (no te większe to chyba nigdy sobie nie pójdą...), skóra wygląda na bardziej odzywioną i wyspaną :)
Używam tej maski/scrubu 2 razy w tygodniu i już nic mi nie wyskakuje czyli po prostu za długo trzymałam i twarz się zbuntowała.
Wydaję mi się, że niektórzy mogliby się skarżyć na to, że scrub będzie za mocny, ja sama nie jestem fanką mocnych zdzieraków, ale ten według mnie jest w sam raz i nie podrażnia.
Podsumowując, fajny produkt, ciesze się, że go mam, na pewno wykonczę do końca, ale bez następnego opakowania przeżyję, bo mam lepsze :) Ale warto spróbować, dla zapachu i tego cukru! :)
Ocena: 4-/6
Produkt dostałam dzięki uprzejmości sklepu Cosmetic Love, do którego serdecznie was zapraszam. Mają darmową wysyłkę na cały świat, świetny asortyment promocje i można płacic paypalem! :)
Fakt, że otrzymałam produkt za darmo nie wpłynał na moją recenzję.
Kochani, znikam do wtorku, mam wielki egzamin, muszę się uczyć, a tak mi się nie chcę, że nawet nie wiecie. Obiecuję, że jak wrócę to wszystkich was odwiedzę!
Buziaki,
Jeszcze nie miałam żadnego azjatyckiego kosmetyku, nie mam pojęcia jak by zareagowała moja cera, ponieważ też jest skłonna do zapychania :/
OdpowiedzUsuńPolecam je serdecznie, może nie tą maskę, ale jest wiele na prawdę świetnych azjatyckich kosmetyków :) BB creamy sa mega!
UsuńJa jednak do twarzy wolę coś delikatniejszego :)
OdpowiedzUsuńWygląda jak czekolada :D
OdpowiedzUsuńKonsystencja rzeczywiście dziwna i do tego ten kolor... I powodzenia na egzaminie! ;]
OdpowiedzUsuńpierwszy raz o takim slysze :)
OdpowiedzUsuńSuper wygląda, chciałabym wypróbować ^^ Powodzenia na egzaminie! :)
OdpowiedzUsuńCiekawy kosmetyk:)
OdpowiedzUsuńOjj Monnie Monnie :D nie tylko tobie nie chce się uczyć:((
OdpowiedzUsuńA co do tego scurbu/maski to uważam, że fajnie by było to przetestować na własnej, skłonnej do wyprysków buźce :D możesz mi wysłac trochę w woreczku, haha :D
P.S. już się przyzwyczaiłam do tego szablonu :D widzi mi się bardzo!! i słodki jest ten 'podpis' na końcu notki z motiiiiiilkieeeem :)
Dziękuję kochana :*:* Mogę Ci wysłać, nie ma sprawy!
Usuńto raczej nie dla mnie bo też mam skłonność do wyprysków :( a szkoda ;)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się któryś z kremów tej firmy. .. :)
OdpowiedzUsuńpierwszy raz słyszę :P ale nakładałam teraz tyle rzeczy na twarz, że na nowe się nie skuszę..
OdpowiedzUsuńDobrze, że znalazłaś drugie zastosowanie :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam peelingi cukrowe:)
OdpowiedzUsuńpowodzenia w nauce i oczywiście już na samym egzaminie:*
raczej sie nie skusze ze wzgledu na paraben ale dobrze ze u ciebie sie sprawdzila :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o nim słyszę, ale po wyglądzie konsystencji aż chce się wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńo dzięki za ciekawą recenzję właśnie szukałam jakiegoś peelingu:) a nie wiesz gdzie mogę dostać jakiś dobry peeling enzymatyczny???
OdpowiedzUsuńKonsystencja jest bardzo ciekawa, ale od jakiegoś czasu nie używam już do twarzy produktów z drobinkami :)
OdpowiedzUsuńTen zapach mnie intryguje :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię cukrowe peelingi, ale używam ich do ciała :)
OdpowiedzUsuńTen twój optycznie prezentuje się bardzo zachęcająco!
Życzę powodzenia na egzaminie :)
a ja znowu jestem fanką mocnych zdzieraków ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto by było wypróbować :D
OdpowiedzUsuńmoja cera też jest skłonna do wyprysków więc nie wiem czy polubiłabym się z tym kosmetykiem :)
OdpowiedzUsuńTaki kosmetyk przydał by się w mojej kolekcji. Dość często zdarza się, że używam kosmetyków inaczej niż proponuje producent bo wtedy działają u mnie po prostu lepiej. :)
OdpowiedzUsuńdobrze, że znalazłaś sposób na wykorzystanie tej maseczki ;) nie znam tej firmy, ale bardzo mnie zaciekawiła
OdpowiedzUsuńHmmm... Fajna ta maska :)) Nigdzie wcześniej nie widziałam, ani nie słyszałam o tym produkcie.. ;p
OdpowiedzUsuńPowodzenia na egzaminach, 3mam kciuki!;*
Powodzenia na egzaminie!! Co do maski to ja obawiam się takich mocnych zdzieraków :)
OdpowiedzUsuńAle ciekawy specyfik, uwielbiam testować tego typu wynalazki, choćby dla samej przyjemności odkrywania. Powodzenia na egzaminie :*
OdpowiedzUsuńMiałam tą samą świecę ;-) Maska ciekawa, chociaż wolę glinki :-)
OdpowiedzUsuńja w ogóle nie lubię ziarnistych produktów do twarzy bo wydaje mi się że tylko pogarszają mi cerę
OdpowiedzUsuńPowodzenia na egzaminie! Trzymam kciuki. A o takim cukrze słyszę po raz pierwszy w życiu!
OdpowiedzUsuńNie widziałam, że skinfood ma taką maseczkę :)
OdpowiedzUsuńnie miałam, ale zapach musi być cudowny :)
OdpowiedzUsuńCiekawy ten produkt i ta konsystencja taka "dziwna" przynajmniej tak na zdjęciu wygląda :) ale chętnie bym przetestowała na swojej skórze :)
OdpowiedzUsuńPS: Powodzenia na egzaminie :)
Po prostu dla mnie nowość. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, nie znam go ale chętnie bym go wypróbowała:)
OdpowiedzUsuńDla mnie będzie prawdopodobnie za mocny, ale cieszę się, że po małych zmianach tak dobrze się u Ciebie sprawuje! Mam ochotę wypróbować kilku azjatyckich kosmetyków. Mam czekoladową maskę i moim zdaniem jest świetna :)
OdpowiedzUsuńPolecam, niedługo pokaże efekty mojego haulu, przegiełam:D
Usuńbardzo lubię takie opakowania przy scrubach do ciała... No patrz, nie miałam nigdy azjatyckiego specyfiku, acz patrząc na skład pewnie się nie skuszę...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Tobie służy:)
pozdrawiam:*
Wygląda wręcz pysznie, bo kojarzy mi się z czekoladą ;) Zapach musi być super. Z chęcią bym wypróbowała i chyba coś sobie zmówię :)
OdpowiedzUsuńDla mnie maski w słoiczkach są najwygodniejsze, bo tubkowych nigdy nie potrafię wycisnąć do końca i taka resztka leży potem na półce i tylko w oczy kole, aż się zlituję i ją wyrzucę ze złości. Fajnie, że znalazłaś na nią sposób :)
OdpowiedzUsuń