Cześć :*
Jak na razie nie mam weny na pisanie notek o urodzie itd, ale chciałabym wam coś opowiedzieć. Może ku przestrodze, może się pośmiejecie z mojej głupoty, no zresztą sami zobaczycie.
Pisałam już, że na początku jesieni rozstałam się z moim byłym chłopakiem, po prawie 3 latach związku. Niestety, miłość we mnie się wypaliła i nie było sensu tego ciągnąć na siłę, szczególnie, że on jest bardzo uczuciowy i potrzebuję kogoś kto będzie go kochał z całego serca. Ja nie potrafiłam. Więc odeszłam. Było trudno, ale jakoś dałam radę :)
W grudniu miałam świąteczną imprezę w pracy, moja najlepsza koleżanka przyprowadziła swojego brata, który ma 32 lata. Nieszczególnie wpadł mi w oko szczerze mówiąc, mimo, że był na prawdę przystojny. Pewnie dlatego, że na imprezę szłam z kimś innym :-)
Wyszykowani pojawiliśmy się na miejscu - łódce. Okazało się, że chłopak, z którym przyszłam miał dziewczynę i jej przyjaciółka ze mną pracuje. Dobry żart, co? :D Zemsta nadeszła, oczywiście, ja nie potrafię odpuścić.
W każdym razie brat mojej koleżanki, będę nazywać go literką J, powiedział, że on się mną zajmie, że tak nie może być, że ktoś powinien mnie traktować lepiej, bla bla. No i sie zaczęło. Odwiózł mnie do domu, pytał czy jestem osobą wierną, czy chciałybym z nim spróbować, że on jest starszy, że on nie ma czasu na różne gierki, no wiecie, takie super przekonujące rzeczy.
Na początku było fajnie, jeździliśmy sobie w różne miejsca, szalony z niego kierowca, ale lubiłam to. Czułam, że żyję. Nigdy się nie nudziłam. Później odkryłam, że te wszystkie miejsca gdzie jeździliśmy mają ze sobą coś wspólnego... Kupuje się z nich narkotyki. Przyznał się, że sprzedaje, ale że nie bierze, że on nie z tych. Uwierzyłam.
Prosił o pieniądze, obiecywał, że odda, że potrzebuje na teraz, wymyślał historie nie z tej ziemi żeby mnie przekonać. Jego mama mnie ostrzegała, jego siostra, nie sluchałam. Bo myślałam, że uda mi się mu pomóc, że razem z tego wyjdziemy i będzie dobrze. Pewnego dnia zaczynałam pracę o 17, wchodzę na górę do Tesco, a w pokoju zatrzymań, dla złodziei, siedzi sobie on. Wyobrażacie sobie to upokorzenie? Ukradł z mojego miejsca pracy. Byłam zła, nie chciałam z nim gadać, ale wreszcie wybaczyłam. Jak zawsze.
Miał sprawę w sądzie, pojechałam z nim, chciałam go wspierać, zawsze. Przedstawiał mnie jako swoją dziewczynę, kobietę, z którą chce spędzić resztę życia. Był w miarę czuły, okazywał mi dużo zainteresowania. Nie byłam ślepa, ale udawałam, że jest. Moja intuicja od początku mówiła mi: uciekaj od niego z daleka.
Przyszedł z bagażem, dwójką dzieci. Synem, które nie widywał i córką, której szalona matka nie dawała mu żyć. Dzwoniła i pisała dzień i noc, nie dawała mu spokoju. Czułam, że on ją dalej kocha, jedynie nienawiść zastąpiła miłość na parę chwil. No ale zapewniał, że nie nie, że tylko ja się liczę.
Zostawał u mnie w domu, ufałam mu, wszystkim ufam. Jeśli wpuszczam Cię do swojego mieszkania to znaczy, że wierzę, że nic z niego nie weźmiesz. Okradł mnie dwa razy, w bardzo podły sposób. Wyjał pieniądze z mojego konta, wrócił do domu, odłożył kartę i jakby nigdy nic spędzil ze mną cały dzień. Nie mogłam w to uwierzyć, byłam zła, Moja siostra mówiła, że to nie jego wina, że narkotyki tak go zniszczyły, doprowadziły do takiego zachowania. Nie odzywałam sie do niego ponad tydzień, aż do Nowego Roku, kiedy zadzwonił z przeprosinami.Wybaczyłam, powiedziałam, że postaram sie o tym zapomnieć.
Nie zapomniałam. Zrujnował moje zaufanie, nie tylko w stosunku do niego, ale do wszystkich ludzi wokół mnie. Nie potrafiłam zostawić go w domu, nie potrafiłam pozwolić mu u mnie spać. No ale jakoś staraliśmy się to naprawić. Było dobrze i źle, bardzo dużo kłótni. Co raz więcej. Stawał się bardziej toksyczny z każdym dniem, mówił okropne i podłę rzeczy. Miałam dość, ale nie dawałam spokoju. Ja chyba lubię wyzwania. Wciąż wierzyłam, że nam się uda.
Wzięłam jego psa, mieliśmy się nim zajmować współnie. Niestety, cała odpowiedzialność spadła na mnie i na moją siostrę. Amerykański bulldog to nie jest łatwy pies, jest kochana, ale potrzebuje bardzo dużej uwagi, a my niestety nie mamy aż tyle czasu.
Jak się domyślacie... wszystko nie skończyło się dobrze. Pewnego dnia, po raz pierwszy, pozwoliłam mu zostać u siebie w domu kiedy poszłam do pracy. Zamknęłam go w mieszkaniu, nie miał jak wyjść. Wysyłał mi smsy itd, więc myślałam, że wszystko ok. Gdy moja siostra wróciła do domu przede mną, powiedział, że musi gdzieś na chwilę isć, dosłownie 20min. Że zaraz wraca. Nie wrócił. Pojechał do swojej byłej dziewczyny i tam spał. Zrobiła mi na złość, nie mogła znieść myśli, że jest u mnie więc przekonała go żeby przyjechał ją zobaczyć.
Nie odebrał telefonu, rano przyjechał po rzeczy, nie wszystkie. Wciąż mam u siebie dwie wielkie torby jego ciuchów i butów. Rozmawiałam z nią przez telefon, na jaw wyszły wszystkie kłamstwa, które nam mówił. Setki kłamstw, niezliczona ilość historyjek, nieprawdziwych opowieści. Było mi niedobrze, dosłownie. Człowiek, któremu chciałam pomóc okazał się największym kłamcą jakiego znałam. Wybrał ją, mimo, że nie musiał wybierać, bo ja wciąż mam odruch wymiotny jak sobie o nim pomyślę.
Ona nie wie czy go weźmie spowrotem, ja mam ochotę go zabić, nigdy w życiu nie czułam się tak zawiedziona i zła na kogoś. Mam nadzieję, że więcej go nie zobaczę. Wiem, że bierze crack, że jest uzależniony, ale to dorosły facet, nie jest mi go żal.
Wczoraj, podczas zajęć, odebrałam smsa od jego przyjaciela. J poszedł do więzienia, niewiadomo kiedy wyjdzie, ale nieprędko.
Karma jest suką, prawda?
Ja myślę, że człowiek uczy się na błędach, że teraz kiedy spotkała go zasłużona kara tobie będzie lżej i będziesz mogła cieszyć się życiem, a o nim zapomnij skoro się tak zachowywał nie był ciebie wart.
OdpowiedzUsuńZapomne na pewno, nie chcę go nigdy więcej widzieć na oczy, szkoda, że tak późno się obudziłam...
UsuńTrudna historia... Ten facet mnie nie obchodzi, ale mam nadzieję, że Ty wyciągniesz z tego wnioski i nie będziesz już taka ufna... Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńNa pewno nie... nigdy więcej sie nie nabiorę na czułe słówka i smutne historyjki ;)
UsuńKażdy ma chyba za sobą znajomość, której z perspektywy czasu wolelibyśmy nie rozpoczynać. Dobrze, że poszedł do więzienia. Nie będzie Ci więcej truł życia. Przykre doświadczenie, ale da Ci to nauczkę na przyszłość. Będzie dobrze w końcu :*
OdpowiedzUsuńOby było :*
UsuńO kurde... Aż nie wiem co napisać. Wiem, że serce nie sługa ale ja bym chyba nie weszła w taką relację. Po prostu bym się bała takiego człowieka. A to, co później odwalał. Podziwiam, że chciałaś naprawić jego, jego życie. Ale niektórym nie da się pomóc.
OdpowiedzUsuńMoja wiara w ludzi jest coraz mniejsza z dnia na dzień, ale z zupełnie innego powodu. Mam nadzieję, że Ty odzyskasz swoje zaufanie, że trafisz na kogoś kto uszanuje Ciebie i Twoje potrzeby, po prostu pokocha...
Szkoda mi troszkę, że rozstałaś się z tamtym chłopakiem. Ale rozumiem, nie można być z kimś i go oszukiwać jeśli się go już nie kocha :).
Trzymaj się Kochana :*
P.S. Dobrze jest czasem wyrzucić wszystko z siebie... Mam nadzieję, że i Tobie to pomaga :)
Ja byłam trochę znudzona swoim życiem więc wiesz, to było coś nowego, wyzwanie itd.. no ale mam swoją lekcję na przyłość.
Usuńwiesz c, nasz związek i ta by się rozpadł prędzej czy później... za dużo nas dzieliło..
Ale historia... Kurde też bym miałam ochotę zabić takiego człowieka, gdyby mnie tak oszukiwał, okradał i zarzucał kłamstwo. Dobrze, że choć w części dostał to na co sobie zasłużył lądując w więzieniu. Mam nadzieję, że chłopaki "dobrze" tam się nim zajmą... :/
OdpowiedzUsuńEhhh... Współczuję Kochana :*
Pewnie wyjdzie jeszcze gorszy niz był, to jest stracony człowiek, na prawdę.
UsuńTo najlepiej będzie jak stamtąd nie wyjdzie :/ Długo ma siedzieć w więzieniu?
UsuńKochana jestem z Tobą całym sercem:*
OdpowiedzUsuńMój ostatni związek okazał się jednym wielkim kłamstwem, a ja byłam "tą drugą" - ale nie wiedziałam o tym, skąd miałam wiedzieć. Wszystko od początku do końca było wierutnym kłamstwem i wieeeelką intrygą - jego znajomi byli w to wszystko wciągnięci i jego rodzina, mimo, że wiedzieli, że jego żona i 3 miesięczne dziecko czekają w domu. Wyzwoliłam się z tego szybko, cały czas intuicja mówiła mi, że coś jest nie tak. O istnieniu jego żony dowiedziałam się od jego żony kilka miesięcy po naszym "rozstaniu".
Bardzo doceniłam moją intuicję, mój wewnętrzny 6-ty zmysł i nadszarpnięte gdzieś kiedyś wcześniej zaufanie. Teraz mam z tym problem, z zaufaniem i oddaniem. Ale staję na nogi. Ty też dasz radę:) I masz rację - karma is a bitch:)
Nie wierzę, że ludzie mogą być aż tak podli... :/ Aż mi ciężko uwierzyć, że tyle osób wiedziało i nikt nic nie powiedział,współczuję :*
UsuńWspółczuję, normalnie jakbym czytała historię z jakiegoś filmu/książki... aż nie wiem co powiedzieć :( Trzymaj się tam, na pewno znajdziesz kogoś o wiele lepszego.
OdpowiedzUsuńWspółczuję... ale teraz się sparzyłaś i nauczyłaś! Dobrze, że kopnęłaś go w zadek :*
OdpowiedzUsuńO masakra :/ Nawet nie wiem co napisać... Zaszokowało mnie to co napisałaś. Jak można być tak podłym człowiekiem jak on? Dobrze, że poszedł do więzienia... Trzymaj się ;) na pewno bd dobrze :*
OdpowiedzUsuńNiektórzy nie mają żadnych hamulców niestety, ale wierzę, że jeszcze dostanie od zycia ;)
UsuńMonnie, jak ja się cieszę, że znowu tu jestes!!!!!! uwielbiam Cię, naprawdę :) mam nadzieję, że wrócisz już na stałe.
OdpowiedzUsuńbtw Twoja historia jest bardzo 'nierealistyczna', aż trudno uwierzyć, że takie rzeczy dzieją się naprawdę... i owszem, karma jest suką ;) wszystko co dajemy wraca do nas, dlatego zawsze staram się tak postępowac, jakbym chciala aby postępowano względem mnie :)
buziaki, trzymaj się! :* :* :*
mi nie zawsze się udaję, ale również się staram :* :)
UsuńPrzykro mi było, jak to czytałam, bo nikt nie zasługuje na tyle kłamstw, ale muszę coś napisać. Kobiety często są ślepe, są zakochane i wierzą ślepo we wszystkie obietnice poprawy, wszelkie wielkie słowa o wspólnej przyszłości, bo same chcą, żeby to była prawda. Mimo wszystko cieszę się, że już się od niego uwolniłaś.
OdpowiedzUsuńAle karma nie jest suką... W więzieniu taki pan ma czasem wygodniej niż biedni na wolności. A nauczki pewnie z tego nie wyciągnie
Tak właśnie było, byłam zaślepiona, dopiero niedawno otworzyłam oczy, sygnały miałam od początku znajomości.
UsuńO kurcze, ale historia, brak mi słów...
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Ciebie, że musiałaś przez to przechodzić. Jak to się mówi człowiek uczy się na błędach. Mam nadzieję, że wkrótce trafisz na tego właściwego faceta, a od takich będziesz się trzymać z daleka. Ja sama nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu. Jedno jest pewne: po tych gorszych chwilach przychodzą te lepsze :)
Wiesz Monnie na poczatek brakowąło mi Ciebie, odchudzonych czwarków, filmów... <3
OdpowiedzUsuńpO drugie chyba masz tzw syndrom ' zły chłopiec sprowadzę go na dobrą drogę' bardoz mi przykro że takie coś się przytrafiło ', jedni powiedza' jest sama sobie winna bo nikogo nie sluchala' a inni w tym co ja ' wszystko ma swoje dobre strony nawet najpodlejsze czyny' mam nadzieje ze poukladasz sobie na nowo wszystko ;) zapomnisz o tych okropnoaciach! ;)
zawsze przyciągam do siebie takich toksycznych ludzi, nie wiem czy to się kiedykolwiek zmieni :P
Usuńo kurcze masakra:/ trzeba niestety przez idiotow przejsc zeby trafic na tego jedynego, limit debili wyczerpalas, czekamy teraz na ksieciunia! :) bedzie dobrze, trzymaj sie xx
OdpowiedzUsuńO kurcze...normalnie mnie zatkało. Sytuacja tak potworna i okropna, że nie będę jej komentować, bo musiałabym napisać naprawdę brzydkie słowa. Życzę Ci teraz dużo wytrwałości, żebyś mogła przejść przez to wszystko.
OdpowiedzUsuńPS. Kobieto, tęskniłam za Twoimi postami. Normalnie aż się uśmiechnęłam do monitora jak zobaczyłam, że żyjesz ;) :*
Dziękuję:*
UsuńMam nadzieję, że zostanę na dłużej i będę miała o czym pisać :P
Kazdy jest inny. ja bym go wykopała po pierwszej kradzieży. Wyszedłby z domu z pałami:/
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać... chciałabym tak dużo... jednak nie wiem od czego zacząć... wciągnęła mnie ta historia...
OdpowiedzUsuńWidzisz kochana to jest chory człowiek, to co robi robi dla tego że jest chory... żal mi tego biednego zwierzęcia... cieszę sie że trafiłyście na siebie! Mieć psa to wspaniała sprawa... wiem. Wiem Kochana to obowiązek i koszt (duży pies, jeszcze alergik...). Gdy pisałaś... czytałam... widziałam... siebie... dziękuję Ci Kochana za szczerość... jesteś wspaniałą Osobą! Rozumiem Cię... ciężko mi pouczać... chciałabym pomóc... nie powinnam radzić... jednak napiszę, poradzę:
przyjrzyj się sobie, jemu - sama przed sobą, najlepiej jak byś znalazła jakąś mądrą osobę z która mogłabyś się wygadać, porozmawiać przepracować pewne mechanizmy, wiem to ciężka praca nad sobą jednak warto zadbać o siebie, wzmocnić poczucie wartości swoje że jesteś godną osobą by spotykały Cię dobre rzeczy, masz prawo do szczęścia i radości z dala od dysfunkcyjnych jednostek!
Życzę Ci szczęścia! Mam nadzieje że częściej będziesz blogowała! No i liczę po cichu na fotki Roxi:)
Oh 3maj się! Ale pamiętaj jak najdalej od uzależnionych! Trochę siedzę w tym temacie.. Mój wujek był alkoholikiem, co prawda w tym roku będzie 10 lat odkąd nie pije.. ale w zamian bierze milion tabletek ;] To, co się działo w tym domu, kiedy przyjaźniłam się z kuzynką, do tej pory mam traumę. Ale kiedy wujek przestał pić i trochę się uspokoiło, jego syn zaczął ćpać. Tzn brał już wcześniej, ale dopiero wówczas wszyscy się zorientowaliśmy. Po 15 latach niby wyszedł, ale ciągle się boi, ma dni depresyjne, mówi, że jest słaby. Szybko się uzależnił, mają 17 lat, nikt by nie przypuszczał.. młody, przystojny inteligentny.. Na początku było niewesoło, a potem sytuacja zrobiła się tragiczna - kradł wszystko co popadnie, nawet poszedł do mojej babci i zabrał jej złoto, a potem skoczył na swoją matkę z nożem. Nie wiedział, co robi, narkotyki zasłoniły mu mózg. Generalnie strasznie, co działo się w tym domu.. Dlatego uważaj na różnych ludzi, bo oprócz unieszczęśliwienia, mogą oni zniszczyć życie...
OdpowiedzUsuńech..chciałabym napisać coś mądrego, jakąś dobrą radę czy coś.. ale szczerze? nie potrafię...
OdpowiedzUsuńmiałam podobną sytuację w życiu i też przez długi czas byłam ślepa...
Myślałam, że jestem tą wyjątkowa dziewczyną, która pomoże, wyprowadzi "go" na ludzi... Odpuściłam sobie dopiero gdy zaczęłam się go bać, że mnie uderzy, skrzywdzi...
Urwałam kontakt, nie wiem czy jeszcze żyje, czy też nie poszedł do pudła... bo przecież miał już kilka wyroków w zawiasach... Czasami tylko gdy jestem w pobliżu miejsca w którym mieszkał to się stresuję czy przypadkiem go nie spotkam.
Wierzyłam jak głupia, ze się zmieni, tyle pięknych rzeczy na obiecywał...
Ktoś może by powiedział "głupia byłaś, że wierzyłaś w te bajeczki" - ale to nie tak, bo czy jest coś złego w tym, że chce się wierzyć w dobroć innych ludzi???
Trzymaj się Kochana :* Najważniejsze, że w porę się z "tego" wyrwałaś ;)
Wcale mi nie szkoda drania, jak ktoś mógł tak Cię oszukiwać i perfidnie się zachowywać?!
OdpowiedzUsuńDokładnie! chory człowiek po prostu dla mnie..
UsuńTrzymaj się tam :*
Jestem w szoku. Cała historia jak z filmu szybkiej akcji. Nie wiem czy pamiętasz jak pisałam do Ciebie e-mail, gdy na blogu wspomniałaś o rozstaniu z chłopakiem, ale myślałam, że tamten moment będzie właśnie impulsem do napisania tego posta. Nie miałam pojęcia, że może stać się coś takiego. Bardzo mi przykro, że Cię to spotkało. Jak widać fałszywych ludzi jest mnóstwo dookoła. Mam nadzieję, że w przyszłości trafisz lepiej i tego Ci życzę i tego, abyś mimo wszystko zaufała kiedyś innemu facetowi, który będzie na prawdę wiązał z Tobą poważne plany i będzie umiał to pokazać, a nie tylko mówić. Jesteś silna i dasz radę się otrząsnąć i wyciągnąć wnioski, tylko szkoda Twojego czasu, zaangażowania, dobrych chęci... Trzymaj się! Przesyłam uściski! :*
OdpowiedzUsuńZnam to 'wypalenia'. Ja jednak byłam na miejscu, na którym znalazł się Twój były - to ja jestem zbyt uczuciowa i to meczylo mojego byłego.
OdpowiedzUsuńCo do reszty - podły typ, bardzo... Niestety obserwuje podobna sytuacje obecnie u znajomej, nic jej nie przebadał. Podesle jej ten wpis, może ja ustrzeze
Monia musisz uważać, masz za dobre serce, a ludzie są jacy są. Niestety jeśli ktoś bierze narkotyki to on sam za siebie nie odpowiada... Z tego podobno się nie wychodzi, nie wiem nie miałam do czynienia i mam nadzieję że tak zostanie.
OdpowiedzUsuńA co do piesa to masz rację, buldogi są dziarnymi piesami :D nie możesz tylko mu popuścić!!
Tak to niestety jest, że jak się chce komuś pomóc wyjść z nałogu to ten tak reaguje. Całe szczęście, że w porę zauważyłaś co jest grane, bo później sprawy mogłyby się potoczyć inaczej. Zapomnisz o tym draniu, a on będąc w więzieniu będzie myślał "szkoda, że nie posłuchałem" teraz niech tam gnije.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze fajnie, że wróciłaś. Pamiętam jak kiedyś pisałaś o swoim byłym chłopaku, jak bardzo byłaś w nim zakochana. Czasami to mija. Rozumiem. Nie masz szczęścia do facetów. Dobrze, że ten siedzi w więzieniu. To jego miejsce. Następnym razem Postaraj się chociaż trochę posłuchać innych i nie serca a rozumu. Aż mi Ciebie żal. Twojej naiwności, też raczej ufam ludzi ale po pierwszej kradzieży na pewno od razy skreśliłabym tego nowego chłopaka.
OdpowiedzUsuńByłaś w toksycznej relacji z człowiekiem nie godnym Ciebie. Kłamcą, oszustem i złodziejem. Uwierz w siebie, jesteś warta zdecydowanie więcej niż myślisz. Spotkasz kogoś godnego Ciebie, kto nie będzie Cię dręczył i poniżał a doceni.
Polecam Ci ten post. Może Cię wyciszy. Czas leczy wszystkie rany. http://wyznaniakosmetoholiczki.blogspot.com/2015/02/moj-byy-sie-zeni.html
Aj Kochana :( Myslalam, ze Twoj powrot bedzie obfitowal w pozytywne wiesci, a tu taka historia. Pomijajac to, nie wiem, jak moglam przegapic wpis ;)
OdpowiedzUsuńW kazdym razie, ten facet to skonczony dupek, w dodatku nie dorosniety. Mysle, ze dobrze dla Ciebie, ze wybral tamta. Tak pewnie bys mu wciag probowala ufac, wybaczala i wracala - znam to :/ Teraz przynajmniej moze sie uwolnisz z tego toksycznego ukladu, czego Ci zycze :*
Hmm, nie szkoda mi go,narkomani potrafią manipulować najbliższymi. Niestety najbliższe osoby temu ulegają. Wierzą i chcą coś zmienić tak jak Ty. Miejmy nadzieje, że pobyt w więzieniu coś zmieni, wyciągnie go z mroku nałogu. Szkoda, że tyle przeszłaś! Ja na pewno bym nie wchodziła w taką relację. Bałabym się i raczej wyznaję zasadę, że ludzi nie da się zmienić niestety :( Trzymaj się ciepło :)
OdpowiedzUsuńTak to już jest w życiu. Gdy w jakiś sposób lubi się daną osobę, ma się zawsze nadzieję że on się zmieni, że to był jeden wyskok....
OdpowiedzUsuńOj Monia !! ;) Czytając Cię troszkę widzę siebie, może nie w takiej hardcorowej sytuacji ! ;)
OdpowiedzUsuńDobrze że poszedł siedzieć ;/////